środa, 13 lipca 2011

Sztuczna skóra – cud biotechnologii

Rekonstrukcja twarzy po głębokim oparzeniu jest już możliwa. Zobacz, jak.
Ostatnimi czasy „sztuczna skóra” – Integra – staje się coraz bardziej popularna. Wiele osób jest zainteresowanych jej nabyciem. Na terenie Polski działa już oficjalny dystrybutor wynalazku, a leczenie z jej użyciem staje się osiągalne. Jedynym warunkiem jest zdobycie funduszy.


Integra to biokompatybilna matryca do regeneracji skóry właściwej. Potocznie nazywana jest „sztuczną skórą”. Występuje w dwóch postaciach: jako jedno- lub dwuwarstwowy system błon. Przez niektórych bywa nazywana „cudem bioinżynierii”. Na czym polega jej wyjątkowość?

Działanie matrycy kolagenowej

Skóra właściwa, gdy ulegnie całkowitemu zniszczeniu, nie ma możliwości samodzielnej odbudowy. Amerykański wynalazek sprawił, że to, co do tej pory było fizjologicznie niemożliwe, nagle stało się całkowicie realne. Matryca do regeneracji skóry właściwej, Integra DRT, pozwala na zrealizowanie procesu odbudowy własnej skóry przez organizm pacjenta. Pierwsza warstwa Integry złożona jest z bydlęcego kolagenu, otoczonego glukozoaminoglikanem (GAG). Druga warstwa to silikon.

Cała struktura pierwszej warstwy jest rusztowaniem dla migracji fibroblastów, makrofagów, limfocytów i komórek śródbłonkowych naczyń włosowatych, tworzących sieć nowych naczyń. Podczas procesu gojenia warstwa kolagenu i GAG ulegają resorpcji i nowy kolagen jest syntezowany przez fibroblasty. Proces ten trwa około trzech tygodni.

Gdy już wytworzy się dobrze unaczyniona nowa skóra właściwa, zadaniem lekarzy jest usunięcie ochronnej warstwy silikonowej i wykonanie w jej miejscu autogennego przeszczepu cienkiego naskórka. Komórki z tego przeszczepu rozrastają się, tworząc dojrzały naskórek, pokrywający całą powierzchnię rany. W efekcie ubytek zastępowany jest funkcjonalnie sprawną skórą właściwą i estetycznym naskórkiem.

Z czego składa się to cudo, motywujące organizm do zrekonstruowania organu? Włókna kolagenowe pobrane są ze ścięgien bydlęcych i ułożone na krzyż, a siarczan chondroityny (GAG) pochodzi z chrząstki rekina. Biomateriał został opracowany w amerykańskiej firmie Integra LifeSciences Corp. w 1995 roku. Wykorzystywany jest on do odbudowy skóry właściwej w leczeniu ciężkich poparzeń ciała.

Pierwsze polskie operacje

W Polsce po raz pierwszy zastosowano tę technikę 15 grudnia 2005 roku w Dziecięcym Centrum Oparzeniowym w Krakowie. Zabiegowi rekonstrukcji twarzy poddano dziewięcioletnią Angelikę, której ciało było poparzone w 70%. Przed operacją konieczne było precyzyjne usunięcie blizn, deformacji i przykurczy, a następnie zastąpienie jednostek estetycznych twarzy fragmentami Integry. Trzy miesiące po operacji Angeliki wykonano rekonstrukcję twarzy ośmioletniej dziewczynki oraz korekcję zmian pooparzeniowych na tułowiu siedmioletniego chłopca. We wszystkich przypadkach uzyskano wczesne i bardzo dobre efekty, zarówno funkcjonalne, jak i estetyczne.+

- Metoda ta, opracowana w Stanach Zjednoczonych, jest na Zachodzie stosowana od kilku lat, ale ze względu na bardzo wysokie koszty, niezbyt powszechnie - powiedział portalowi „Puls medycyny” J. Puchała, kierownik Dziecięcego Centrum Oparzeniowego. - U nas do tej pory w ogóle nie była dostępna. Wykorzystanie Integry stanowić może alternatywę dla przeszczepów twarzy, które zresztą ze względów immunologicznych prawdopodobnie u dzieci nigdy nie będą możliwe.

Czasami wykonanie przeszczepu twarzy jest niemożliwe i w takich przypadkach Integra nadawałaby się idealnie. Materiał rzeczywiście nie należy do tanich - metr kwadratowy kosztuje ok. 260-290 tysięcy złotych. Nigdzie na świecie nie korzysta się z niej bez ograniczeń, powinna być jednak dostępna w uzasadnionych przypadkach, np. przy zagrożeniu życia. Na przestrzeni lat wykonano w Polsce już kilka takich zabiegów, np. rekonstrukcję skóry dłoni mężczyzny w Zachodniopomorskim Centrum Leczenia Ciężkich Oparzeń i Chirurgii Plastycznej w Gryficach.

Jeśli ten artykuł Cię zainteresował lub w jakikolwiek sposób pomógł, spróbuj teraz pomóc mi. Kliknij w jakąkolwiek reklamę na moim blogu. Dziękuję bardzo!!

Możesz odwiedzić również inny mój blog: Biochemia (biochemia-szpak.blogspot.com)
Pozdrawiam,
SzPak.

wtorek, 28 czerwca 2011

Wielbłądy winne globalnemu ociepleniu?!

Australijskie władze chcą, by zabijanie dzikich wielbłądów zostało oficjalnie uznane za sposób redukcji gazów cieplarnianych. Propozycja znalazła się w przedstawionym w czwartek dokumencie konsultacyjnym ministerstwa ds. zmian klimatycznych i energetyki.

W przyszłym tygodniu parlament Australii ma głosować nad projektem, który zakłada przyznawanie uprawnień do emisji CO2 za zabicie wielbłąda. Uprawnienia te następnie można będzie sprzedać firmom na całym świecie. Projekt walki ze zmianami klimatycznymi zaproponowała firma Northwest Carbon z Adelaide. Jej zdaniem należałoby wybić całą, ponad milionową populację dzikich wielbłądów, ponieważ wydalane przez te ssaki gazy przyczyniają się do efektu cieplarnianego.
- Każdy z wielbłądów rocznie emituje ok. 45 kg metanu, czyli równowartość tony dwutlenku węgla - pisze agencja EFE.
Wyeliminowanie całej populacji można przyrównać do usunięcia z dróg nawet 300 tys. samochodów. Dlatego Northwest Carbon proponuje, by do ssaków strzelano z helikopterów i samochodów terenowych, a z ich mięsa produkowano pożywienie dla zwierząt hodowlanych i domowych.

- Jesteśmy narodem innowatorów i szukamy innowacyjnych rozwiązań - powiedział szef Northwest Carbon Tim Moore, nazywając projekt wybicia wielbłądów "klasycznym przykładem" australijskiej innowacyjności.
Oprócz przyczyniania się do efektu cieplarnianego, dzikie wielbłądy powodują również szkody w uprawach o równowartości 7,5 mln euro rocznie. W poszukiwaniu wody ssaki niszczą także systemy klimatyzacji, a parokrotnie zanieczyściły jedyne źródła wody, z których korzystali Aborygeni. Wielbłądy zjadają rzadkie rośliny, degradują miejsca pamięci narodowej, walczą o pokarm z bydłem i często powodują śmiertelne wypadki na drogach - wymienia agencja EFE. Pierwszy wielbłąd został sprowadzony do Australii w 1840 roku z Wysp Kanaryjskich. Później brytyjscy osadnicy importowali je z Indii i Pakistanu. Ssaki, które są w stanie nieść na grzbiecie nawet 800 kg ładunku, a dziennie mogą pokonać ok. 70 km, były wykorzystywane do badania rozległych terenów pustynnych w środkowej części kraju. Jednak w XX wieku, wraz z rozwojem kolei i samochodów, wielbłądy wypuszczono na wolność. Od tego czasu rozmnażają się w niekontrolowany sposób, a ich populacja podwaja się średnio co dziewięć lat.


Jeśli ten artykuł Cię zainteresował lub w jakikolwiek sposób pomógł, spróbuj teraz pomóc mi. Kliknij w jakąkolwiek reklamę na moim blogu. Dziękuję bardzo!!

Możesz odwiedzić również inny mój blog: Biochemia (biochemia-szpak.blogspot.com)
Pozdrawiam,
SzPak.